Wiejskie chałupy w Polsce i w Rosji nic miały ganków, ale też budowano je według ściśle określonego planu. Centralnym punktem był zawsze piec, który często zajmował jedną czwartą domu. Wokół niego skupiało się cale rodzinne życie – tu przygotowywano posiłki, wykonywano prace domowe, układano się do snu. Reprezentacyjna ?biała izba” służyła właściwie tylko do dekoracji – stały w niej m.in. nieużywane łóżka ze stosem poduszek, który w zamożniejszych domach sięgał nawet powały. Jednak ani ganek, ani piec, ani w ogóle nic nic pomoże, jeśli dom jest pechów)’. Aby tego uniknąć, tysiące ludzi zatrudniają dziś specjalistów od feng shui albo różdżkarzy, którzy mają ustalić przebieg żył wodnych oraz przepływ energii. Kiedyś na wschodnich kresach Rzeczypospolitej i w Rosji zajmowali się tym ?wiedzący” starcy. Aby dom był trwały, a jego mieszkańcy szczęśliwi, trzeba było przestrzegać rytuałów. Wielką wagę przykładano do wyboru miejsca. O tym, czy jest korzystne, przekonywano się w prosty sposób – stawiano tam wiadro i do środka wpuszczano pająka. Jeśli w nocy powstała pajęczyna, można było nie szukać nowej lokalizacji. ?Wiedzący” wybierali też pnie, które nadawały się na dom. Odrzucali np. drzewa powalone przez burzę, gdyż wierzono, że negatywna energia mogłaby zaszkodzić domostwu. Kiedy odpowiednie drzewa zostały już wyznaczone, pierwsze uderzenie siekierą wykonywał przyszły gospodarz i zachowywał odłupaną drzazgę.